← К описанию

Anastasiya Kolendo-Smirnova - W labiryncie psychosomatyki



Przedmowa

W życiu wszyscy niestety mamy do czynienia z różnymi chorobami: ktoś częściej, ktoś rzadziej. Prawie nikomu nie udaje się całkowicie uniknąć zaburzeń w ciele i związanych z nimi niedogodności i ograniczeń. Wielu lekarzy jest przekonanych, że u podstaw większości chorób leżą dwie przyczyny, z których jedna znajduje się w dziedzinie fizjologii, a druga ma charakter psychologiczny. Fizjologia i psychika są ze sobą ściśle powiązane i wzajemnie na siebie wpływają. Trudno jest zachować optymizm i jasność myślenia przy złym samopoczuciu, ale także negatywne myśli, emocje, stresy z kolei uderzają w różne narządy naszego ciała, wyzwalając lub zaostrzając mechanizm choroby.


Psychosomatyka. Znajome słowo? Na pewno tak. Książki, prasa, media społecznościowe od czasu do czasu wspominają ten termin. Współczesny świat jest gotowy zaoferować nam dane na każdy temat, w tym na temat psychosomatyki. I tutaj mamy do czynienia z nadmiarem informacji – ogromną ilością teorii, podejść, kierunków przypominających labirynt z wieloma skrzyżowaniami i ślepymi zaułkami. Wejście do labiryntu choroby psychosomatycznej jest niestety łatwiejsze niż opuszczenie go. Jeśli już wędrujesz po labiryncie, próbując go rozgryźć na własną rękę lub prowadząc swoich klientów przez jego skręcenia, to ta książka jest dla Ciebie!


Jeśli interesuje Cię tylko wyjście z labiryntu, przejdź od razu do ostatniej części. A jeśli chcesz całkowicie przejść ścieżkę, którą przeszłam ja i moi klienci, polecam przeczytać wszystko.

Pojęcie psychosomatyki, czyli co mam na myśli, mówiąc „labirynt”

Starożytni greccy filozofowie pisali, że cierpienie duszy wpływa na stan fizyczny. Tak więc ludzkość nie spotkała się z takim zjawiskiem, jak psychosomatyka wczoraj.


O zaburzeniach psychosomatycznych mówił wyraźnie i szczerze w swoich publikacjach Zygmunt Freud, który określił je jako „drogę od złego do gorszego”. Freud napisał, że wewnętrzny konflikt osoby, nawet nie świadomy, jest w stanie wyrazić się na poziomie fizjologicznym, przejawiając się w postaci choroby. Zaburzenia psychosomatyczne charakteryzują się „symbolizmem”. Co to znaczy? Osoba cierpiąca na wewnętrzny dyskomfort „otrzymuje” nie każdą przypadkową chorobę, ale coś, co jest symbolicznie związane z istotą jego zaburzeń psychicznych. Na przykład upośledzenie wzroku, choroby oczu mogą być związane z niechęcią osoby do zobaczenia otoczenia i wydarzeń wokół niego.


Katarzyna 46 lat

„Zauważyłam, że zwykła praca przy komputerze zaczyna się walić. Wzrok zaczął się pogarszać, oczy szybko się męczyły. Myślałam, że to „syndrom zmęczonego oka”, kupiłam leki – wynik zerowy! Zwróciłam się do okulisty, który tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi na skargę. Zaczęłam robić specjalne ćwiczenia na oczy i pić witaminy, ale wieczorem marzyłam tylko o jednym: położyć się w ciemnym pokoju i zakryć oczy… Wtedy nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że ani komputer, ani wiek nie są winne pogorszenia wzroku. Że jak tylko sytuacja w mojej rodzinie zmieni się na lepsze, mój wzrok też wróci do normy”.


Franz Alexander, który wniósł ogromny wkład w badania nad zaburzeniami psychosomatycznymi, kładzie nacisk nie na symbolikę chorób, ale na genetykę. Oznacza to, że w sytuacji stresu, konfliktu objawy pojawiają się tam, gdzie ciało jest już osłabione, to znaczy w jego wrażliwym punkcie. „Uderzając” w nią, stres zaostrzy istniejące problemy.


Natalia 36 lat

„Po kilku pokoleniach naszej rodziny »odziedziczyłam« słabe serce. Oczywiście wiedziałam o tym od dzieciństwa. Jednak to nigdy nie powstrzymało mnie od życia i cieszenia się życiem. Podobnie jak rówieśnicy, uprawiałam sport, tańczyłam, spotykałam się z przyjaciółmi. O jakichś problemach nawet nie myślałam.

Po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że jednak istnieją, w jednej bardzo trudnej dla mnie sytuacji. Niewielki konflikt w pracy przerodził się w potężną konfrontację całego zespołu. Po jednym z burzliwych wyjaśnień nagle poczułam silny ból w klatce piersiowej i strach na myśl, że to może być pierwszy dzwonek zawału…”